tak, to niewątpliwie było tsunami. Dopiero dziś otrząsęłam się z szoku i dlatego też dopiero dzisiaj o tym piszę. To, co przeżyliśmy jest nie do opisania, więc wybaczcie Drodzy Czytelnicy jarmarkowego bloga, ale nie napiszę nic o tym koszmarnym wieczorze i nocy. No bo sami powiedzcie, jak można opisać to, że akurat w momencie gdy prawie wszyscy byli na Mszy, wiatr postanowił zrobic z naszych namiotów żagle. A chwilę potem niebo miało awarię hydrauliczną i deszcz, który akurat miał zostać rozprowadzony nad lądem na całej kuli ziemskiej spadł na ulicę Freta. A my przerażeni i rozbawieni ratowaliśmy nasze stoiska. Bilans tsunami: . 1. Namioty całe; wszystkie części zmiksowane - jakby rozłożyć BMW, Toyotę i Audi na części i wrzucić do jednego worka. . 2. Ciasta całe (wszystkie zmiksowane w jednej torbie - ku rozpaczy Almy i Natalii) 3. Ceramika cała 4. Pudło książek - do przeceny; to te, które wyławialiśmy z kałuż . 5. Szymon ranny w głowę . 6. Samochody Toczara, Szymona i klasztoru podtop...
Komentarze
wyglądała by im preza na wysoki poziom, a i w przyszłym roku można by ich (sponsorów) zdobyć bardziej, no ale cóż.....
http://www.jarmarkfreta.pl/sponsorzy.html
i to wcale nie jest od wczoraj, albo od dziś, tylko od początku kiedy ta strona ruszyła.
no ale five jeśli lubisz pomarudzić to proszę - mamy w końcu wolność słowa :)